Strona główna | Mapa serwisu | English version  
RELACJE
www.gnojownik.glt.pl > RELACJE
Gnojownik Kurzeszyn- Rzezawianka Rzezawa
Brak kibiców przyjezdnych, wieszamy 2 flagi, doping słaby. Jeśli chodzi o popis ultras w naszym wykonaniu można było zobaczyć jedynie konfetti i kilka serpentyn...

LKS Grochowice - Gnojownik Kurzeszyn Na zbiórce stawiają się 3 osoby. Wyruszamy dość wcześnie samochodem. Przez bardzo częste postoje docieramy na stadion w Grochowicach niemal równo z rozpoczęciem meczu. Na stadionie LKS-u nie ma klatki więc zasiadamy na ławce blisko narożnika boiska. Prowadzimy głośny doping przez cały mecz, niestety w Grochowicach nie ma szalikowców, więc spokojnie bez emocji oglądamy mecz naszej drużyny. W drugiej polowie przenosimy sie na trybunę na której znajdowało się okolo 50 grochowiczan. Nie są zaciekawieni naszym widokiem i nie przeszkadzają nam w dopingu.Jedynie troche sie zdziwili gdy odpaliliśmy 2 wulkaniki, co było dla nich zapewne największym widowiskiem ultras w ich życiu :) Po meczu dziękujemy piłkarzom za gre i bez przygód wracamy do Kurzeszyna


Gnojownik Kurzeszyn - Komornik Kurzeszyn
Z wiadomych względów był to najważniejszy dla nas mecz. Na osiedlach było widać przygotowania do derbów, nasi kibice w żółto-czarnych szalach przeprowadzali "rewizje" krojąc Komornikow kilka szali. Postanowiliśmy udostępnić rywalom dojście na stadion, by byli oni obecni na meczu. Poraz kolejny widać niezorganizowanie Policji która zamiast skupić swoje siły patrolowała przystadionowe osiedla. Zdziwiło nas także, że zdołaliśmy naliczyć tylko 3 radiowozy co w przypadku meczu podwyższonego ryzyka jakim było to spotkanie jest liczbą poprostu śmieszną. Komornicy czają się przed naszym stadionem myśląc że ich nie widzimy, my bez żadnej reakcji wchodzimy juz na stadion i z sektora oczekujemy na gości. KKS zjawia sie w klatce 5 minut przed meczem, pokrzykują w naszą strone tymczasem w ich kierunku ruszyło 5 naszych kibiców, którzy zostają zawróceni przez policje. Ostatecznie w klatce zasiada 11 fanów Komornika, bez flag palą 2 nasze szale. Nas przez pierwsze 10 minut w młynie 15(!) co bardzo nas zaniepokoiło ale wkrótce wchodzi grupa która oczekiwala Komorników przed stadionem i zasilają nasz młyn do ostatecznej liczby 25 osób. Doping z naszej strony znakomity, najlepsza w histori naszych kibiców oprawa wykonana przez UK'04: race, bengale, flagi na kijach, kilogramy konfetti i tradycyjne serpentyny. Na płocie wieszamy 3 flagi oraz dywan z 7 szali Komornika. Pierwsza połowa bez żadnych wydarzeń "pozaboiskowych'' w przerwie rozwalamy furtke dzielącą nas od boiska i w liczbie 8 osób biegniemy po murawie pod sektor gości. Komornicy odwieszają z płotu nie podpalone jeszcze nasze szale i próbuje sie przedostać na murawe. Nie udaje im sie otworzyć furtki i kończy sie na przepychance przy płocie. Starcie kończy sie zagazowaniem nas przez ochrone, Komornik spiewa "zostaw kibica.." a my zawijamy sie na nasz sektor. Zyskaliśmy 1 szalik KKS-u ale podczas awantury również tracimy 1 nasz. W 2 połowie dostrzegliśmy spore zamieszanie w klatce gości, komornicy zaczęli rozbierać elementy klatki i rozdawali je miedzy sobą. Zaskoczył nas brak reakcji ochrony na ich zachowanie. Postanawiamy nie czekać aż oni sie uzbroją w pręty i inne elementy ogrodzenia i ruszamy po koronie stadionu wypozażeni w kamienie i inne gadżety. Wszystkie te przedmoty bez żadnego problemu braliśmy ze stadionowego kibla :) Gdy już jesteśmy 15 metrów od klatki ochrona rozbija naszą 20 osobową ekipe na mniejsze grupki z czego 10 z nas dociera pod wejście do klatki. Przy futrce zostaje dość ostro okaleczony prętem jeden z nas. Trudno opisać zdenerwowiew nasych szeregach, po kilku próbach wjeżdżamy z furtką do klatki. Ich 11 nas 8 (1 z nas zostaje przy rannym koledze) walka wyrównana, po 2 minutach wbiegają "białe kaski" i wyprowadzają nas z klatki. Awantura na 5+ mimo że bardzo poobijani wracamy na sektor. 20 minut przed końcem meczu nasz kolega ranny po uderzeniu prętem udaje sie do szpitala w asyscie 2 naszych kibiców. Komornik zrezygnował z dopingu w 2 połowie, pewnie dlatego że byli obici bardziej od nas. Po zakonczeniu meczu czekamy przed stadionem na wyjście KKS-u. Wypuszczeni zostają dopiero po 30 minutach, pod eskortą policji ruszają busem pod stadion Komornika. Droga busa Komornika pod ich stadion trwała około 40 minut, poprzez nasze ''ataki" na ich środek transportu zostaje zbita boczna szyba. Oczekując na przyjazd KKS-u pod ich stadionem 10 osób od nas niespodziewanie zostaje zaatakowane przez 8 komorników którzy nie byli obecni na meczu. Po krótkej walce komornicy musieli uznać naszą wyższość i uciekli międy osiedla. Bus w końcu podjeżdża nas na stadionowym parkingu około 40(!). Policja popsuła nam szyki rozganiając nas po całej okolicy przy użyciu pałek. Jeszcze przez 2 godziny na osiedlach trwało zamieszanie i gonitwy za Komornikami. Tak zakonczył sie pełen emocji dzień. Szczerze to my byliśmy ekipą zwycięską, po wyrównanej walce na stadionie pokazaliśmy na co nas stać w terenie, ale także plus dla komorników za zaciętą walkę. Podsumowywując: gdybyśmy nie dopuścili do wejścia na stadion kibicom Komornika w klatce asiadłoby ich zapewne o połowe mniej ale zależało nam żeby stawili się oni na meczu, bo derby bez gości nie byłyby prawdziwymi derbami.


GNOJOWNIK- AKS Dąb Zgierz
Zero gości, u nas w młynie zaledwie 7 osób. Głównym powodem tak małej frekwencji było przełożenie meczu na niedziele, niestety nie każdy znał dzień i godzine przełożonego meczu. Równo z gwizdkiem sędzego w 1 min. wyrzucamy kilka serpentyn i przez 20 minut dopingujemy piłkarzy. Później totalny brak dopingu, typowy piknik: piwo i pogaduszki:) Na płocie wisiała 1 flaga "Gnojownik". Po meczu dziękujmy pilkarzom za gre i rozchodzimy się do domów.

PODSUMOWANIE -JESIEŃ 2005 Jesień ubiegłego roku mozna zaliczyć na "+" w naszym wykonaniu. Pogoniliśmy tradycyjnie frajerów z Komornika, nie tylko na meczu ale także na osiedlach. Komornicy o mało nie stracili swojej jedynej "flagi" zrobionej z prześcieradłana szczęscie tak szybko biegają że zdołali ocalić prześcieradło zajebane matce, heh. Poza ekscesami z Komorniczym ścierwem, zaliczamy 3 wyjazdy + jeden sparing z... Uczniowskim Klubem Sportowym a pobliskiej wsi. Nasza drużyna jest na tyle profesjonalnym zespołem że zdołała zremisować z gimnazjalistami 0:0 , niemozliwe a jednak realne. Najlepszy wyjazd to mecz z Lutomierskiem (5 naszych kibiców) gdzie bez problemu przepędzamy emerytów z trybuny zbudowanej z kilku desek. Dziadki groziły nam milicją, ale odwracamy się dupskami i dopingujemy KSG. Na miejscu powrotu czeka na nas 8 osobowa (śmiech) grupa Komorniczych zgredów, ze śmiesznymi kijami i gałęziami drzew. Wystarczył jeden telefon i z tego samego osiedla z którego przybyli Komornicy wpadła 6 osobowa grupka naszych kolegów. Na było 11 a ich ośmiu więc kończy się na kopniaku w dupę i odebraniu im śmiesznej broni. Jeden jeszcze pyskował do nas w 20stu metrów ale przeliczył się bo musiał wracać do domu jedynie w bokserkach. Dziękujemy kolegom za wsparcie i po godzinie dowiadujemy się że kozak z Komornika wrócił po swoje kalesony i resztę ubrań z których część lezała w kałuży i część wisiała na drzewie. Jak widać KKS próbuje "coś" zdziałac ale marnie im to wychodzi. Frajerzy chcą pozbyć się kibiców pierwszego Kurzeszyńskiego klubu, ale nigdy się to nie uda. ______________________________________ __________ 2006 Styczeń - Nasz przyjaciel - Robert zostaje dotkliwie pobity przez 5cio osobową grupę skurwysynów z Komornika. Robert przez 2 tygodnie leżał w szpitalu z obrażeniami głowy klatki piersiowej oraz kontuzją ręki. Poraz kolejny dowiedzieliśmy się jak kurwy komornicze potrafią w piatke najebac jedną osobę. Nie zostawimy tego bez odzewu wkrótce ci którzy skrzywdzili tak dotkliwie Robsona poznają smak naszej zemsty. ROBSON JESTESMY Z TOBĄ!!! Derby 2006 Komornik Kurzeszyn -Gnojownik Na sektorze dla gości zjawilo się ponad 60 naszych kibiców (45 + 16 ze Starego Kurzeszyna) W pierwszych minutach meczu jestesmy sami na sektorze, poza nami na przeciwleglej trybunce same zgredy. Dopiero w 20 minuicie pojawiaja sie Komory w liczbie 9 osób + flaga. Z naszej strony brak reakcji, czekamy z nadzieją na pozostalych kiboli KKSu. Zaczynają sie bluzgi kierowane w naszą stronę, kilku naszych kiboli nie wytrzymuje i pod naciskiem tlumu pęka furtka i w ich stronę biegnie 11 naszych kiboli. Komornicy natychmiast zrywają swoją flagę i oczekuja na nas. Po 30 sekundowej walce połowa z nich odchodzi na ubocze po zadanych przez nas ciosach. Pozostali uznaja naszą wyższość i kończą walke. My domagamy się od nich oddania ich flagi, na co oni odpowiadają że zabrał ja ich kolega ktory wyszedł ze stadionu, ratuje ich wpadnięcie licznej ochrony. Częśc z nas wraca do klatki wzdłuż boiska, a reszta popędzana przez ochrone zmierzala do naszego sektora po koronie stadionu. Komornicy nie formują już do końca pierwszej polowy żadnego młyna. W drugiej polowie wraca ta sama ekipa i zasiada na wczesniejszym miejscu. Zaraz po nich zjawia się 3 osobowa grupka wchodząca na stadion z okrzykiem "Komornik Stary Kurzeszyn"(!) Kibice Gnojownika ze Starego Kurzeszyna będący w naszym sektorze stwierdzili że widzą tych przybyszów poraz pierwszy i nalegają szturmu na sektor Komornika. Dochodzimy do wniosku, żeby wstrzyma się na chwilę z akcją. Nieco później pada bramka dla Komornika co wzbudziło Komorników do wiwatowania, a nas do ataku. Około 23 osobowa grupa ruszyła przez sam srodek boiska w stronę pietnastki Komorników. Oni tymczasem wyłamując elementy ogrodzenia uzbroili się po uszy. Pierwszi z naszego szeregu zostali lekko poturbowanie przez atakujacych kijami Komorników lecz otaczamy ich i po pierwszych ciosach odpuszczają. Zyskujemy koszulke z napisem KKS, i zajmujemy sektor rywala na kilka minut. Po spaleniu koszulki wracamy do klatki gdzie stał już kordon policji. Z ich ust padają rozne bluzgi w naszą stronę, na co my odpowiadamy odpowiednimi okrzykami. Po strelonej bramce na 1:1 szał radości, kolejna cześc ogrodzenia pęka. Jedenz psow mowi że beda nas trzymać jeszcze godzinę po meczu, co jest dla nas niekorzystne, więc w 85 minucie wybiegamy ze stadionu, tym razem łukiem za bramką i wyruszamy w poszukiwaniu Komorników ktorzy wyszli przed nami. Nasza 60-tka rozbila się na mniejsze grupki, część wrócila do domów, a szukajacy mocniejszych wrażeń biegali za Komorami. Jednej grupie naszych kibiców było dane spotkać słabszą ilosciowo grupę, której zaproponowalismy ustawki po 3. Oni odmawiają ale pod naszym naciskiem ulegają. Dwóch naszych fanow wygrało zaś 3 pojedynek po dłuższej walce nasz kumel przegrywa. Moze ze wzgledu na promile czy samopoczucie - nie wiadomo, przyznajemy się że przegrał, także ustawka na 2:1 dla nas. Potem już spokój, żadnych wiekszych starć. Gnojownik - Wolni Skoczykłody Kilka minut przed meczem otrzymujemy telefon od jednego z naszych kibiców, że w pobliskim barze doszło do awantury z udziałem naszych kibiców i kibiców Komornika. Przegonieni przez Komory nasi koledzy czekają na nas przy moście i wsiadają z nami. Na miejsce dojeżdzamy po 10 minutach 2 autami. Wybiegamy w ich stronę po czym oni zatrzaskują drzwi od knajpy i barykaduja je krzesłem. wlaścicielka kaze im "wypierdalać z lokalu" lecz oni nie odpuszczają i trzymają drzwi. Wybijamy więc szyba w drzwiach i dalej trwa forsowanie drzwi. W koncu odchodzimy i wracamy na stadion. Mocno spóźnieni nie wieszamy już flag ograniczamy się do skromnego dopingu. Młyn 20 osób powoli spadł do liczby 10-12 osób.

Gnojownik - ARKP Rogówiec Na meczu młynek 23 osobowy lecz bez dopingu. Gościmy 4 kolegów z Rogówca, ktorych w tym miejscu pozdrawiamy.(Na dzień dzisiejszy nie jest to nasza zgoda ani układ lecz, wspolne kontakty. Jak wiadomo ARKP także ma aktywnych kibiców.) Doping praktycznie słaby, na meczu nic ciekawego do odnotowania. Po meczu cały wieczór spedzony na melanżu z chłopakami z ARKP.

JKS - Gnojownik Do Janolina Zabieramy się w 16 osób mieszanej ekipy czterema autami. Na stadionie dołącza do nas jeszcze dwóch kolegów. Po małej przechadzce wokol boiska nie stwierdziliśmy żadnych osób chętnych na jakąś potyczkę. Gdzieś w 10 minucie meczu w naszą strone z przeciwległej strony boiska usłyszeliśmy donośne "chodźcie ku*wy!". Była to grupka pięciu miejscowych z kijami, w tym dwóch śmiesznie zamaskowanych: jeden w szalu ... Polski a drugi w żółtej chuście na szyi. Ruszamy bez zastanowienia, większośc z nas nie zaopatrzyła się w biegu w sprzet. Miejscowe chamy stoją i jakby oczekiwali naszego przyjścia. Gdy już zblizamy się do nas zza drewnianej szopy w pobliżu boiska wybiega jeszcze dziesiątka uzbrojonych w deski miejscowych. My w większości bez sprzętu podejmujemy walke lecz po krótkim starciu odbiegamy w bezpieczna odległosć aby dobyć sprzetu. Tych co odbiegli troche bliżej od reszty atakują miejscowi. Gdy powracamy wesprzeć kolegów walka się wyrównuje kilku miejscowych po prostu spierdoliło z pola walki i słuch po nich zaginął. Po chwili do walki dołacza się jeszcze około 7 miejscowych po czym przyjeżdzają radiowozy. Zabierają jednego naszego kumpla. Sama walka wyrównana z naszą lekką przewagą, dopiero po dołaczeniu do walki 7 miejscowych mieliśmy mniej do powiedzenia przy mniej licznej ekipie. To wydarzenie było dla nas wielkim zaskoczeniem, że w Janolinie znalazła się grupa chcąca się zmierzyć (honorowo czy nie to juz nieistotne) z nami. Z czego nam wiadomo nie byli to kibice, szczególnie zwiazani z JKS-em, ponieważ ten klub nie doczekał się ruchu kibicowskiego, byli to poprostu mieszkańcy Janolina chcący "przywitać" nas i obronić swoja twierdze przed najeźdzcami z Kurzeszuna hehe. Po zdarzeniu nie bylo nam dane spotkac sie z tymi wojownikami, ponieważ po przyjeździe policji spierdolili chuj wie gdzie. Po meczu jedziemy jeszcze na komisariat po naszego kolegę,nie sądzimy ze Janolińczycy odwiedzą nas w Kurzeszynie ale na nastepny mecz u nich przygotujemy się lepiej. Do zobaczenia frajerzy.
Gnojownik.glt.pl - wszelkie prawa zastrzeżone.